Wszystko mija, czyli pierwsze nieprzespane noce
Przy obu moich dzieciach sen był towarem luksusowym przez pierwszy rok ich życia. Ale tak luksusowym, że nie mogłam sobie na niego pozwolić prawie nigdy. Ale na szczęście wszystko mija, choć wtedy o tym nie wiedziałam.
Nasze dziecko jest już w domu
Pamiętam, jak przygotowywałam się do pierwszego spania Gabrysi w domu. Daniel wykąpał ją w doskonałej atmosferze, a następnie przystawiłam ją do piersi. Jadła, jadła, aż w końcu zasnęła. Ale to była tylko cisza przed burzą. Bo bez piersi nie spała już w ogóle. Z niewiadomych przyczyn miałam taką wizję, że karmić będę w dedykowanym do tego fotelu, wiecie taki uszak z Ikei, niby nic wielkiego, ale dostał miano fotela do karmienia, więc tam trzeba było karmić. Ile ja razy przysypiałam na tym fotelu, to nie jestem w stanie zliczyć! Ale odłożyć się nie dało. Mieliśmy łóżeczko dostawne przy łóżku, żeby dziecko nie spało z nami, ale było blisko, ale to blisko dla Młodej było wtedy za daleko. Więc niezbyt było używane.
Kolki, kolki, ciągle kolki
Po kilku tygodniach pojawiły się one – zmora rodzica – czyli kolki. Zawsze wieczorem, aż do późnych godzin nocnych. Nic nie pomagało, żadne masaże, okłady czy inne metody. Jedyne co można było robić to nosić. Ale nie żeby trzymać tylko na rękach, trzeba było chodzić i bujać, najlepiej śpiewać lub robić delikatny szum do ucha. Dłuuuugo ten szum towarzyszył nam w zasypianiu, bo bez niego się nie udawało. No więc nosiłam, przemierzając od kuchni, cały salon, aż do pokoju. Całe popołudnia i wieczory, aż uwalniał mnie Daniel, na chwilę, bo Gabrysia za długo nie chciała być u niego na rękach. A ja? Włączałam muzykę w słuchawkach i bujałam się do rytmu (może stąd Gabrysia jest taka chętna do tańca?), czasem śpiewałam jej piosenki do ucha, wiecie, przy tym jak słyszymy piosenkę to jesteśmy najlepszymi wokalistami. To ja byłam wokalistką dla mojego płaczącego dziecka.
Pół roku i trochę spokoju
Wszystko uspokoiło się w okolicach 5-6 miesiąca życia Gabrysi. Można ją było odłożyć, skończyły się kolki. Odetchnęłam. Choć dalej ze spaniem było ciężko. Kilka razy w nocy wstawałam, żeby ją nakarmić. Aż w końcu, jakby kotara spadła z mojego umysłu – zaczęłam ją karmić na leżąco! I to było odkrycie na miarę nobla, do dzisiaj nie wiem, czemu nie zrobiłam tak wcześniej. Gabrysia spała z nami cały czas, już nawet nie udawałam, że próbuję ją odłożyć do jej łóżeczka. Dostawała pierś na każde żądanie, a ja nie musiałam do tego wstawać, a nawet bardzo się przebudzać. Nawet wypracowaliśmy sobie z Danielem sposób, żeby móc się przy tym choć odrobinę przytulić. I tak funkcjonowaliśmy do około roku, kiedy Gabrysia coraz rzadziej potrzebowała pierś w nocy i coraz częściej można ją było uśpić, włożyć do łóżeczka i pójść normalnie spać. Zazwyczaj na pierwsze mleko budziła się nad ranem, a to zawsze było kilka godzin przespanych ciągiem – jeszcze pół roku wcześniej, wydawałoby się, że nierealne marzenie.
A jak u Was wyglądały początki z dzieckiem w domu? Kiedy wróciłyście do przesypiania nocy? Podobno są dzieci, które śpią przez całą noc już w pierwszym miesiącu życia! Tylko pozazdrościć. Podzielcie się swoimi historiami 😊
1 Komentarz
Jeśli chcesz poszerzyć swoje horyzonty myślowe, ten tekst jest doskonałym wyborem.