Mleczna droga z dziećmi, czyli historia karmienia piersią
Odkąd zaszłam w ciążę, wiedziałam, że chce karmić piersią moje dziecko, a potem dzieci. Nie chciałam mleka modyfikowanego, bo wydawało mi się mało naturalne i takie mało zgodne ze mną. Udało się, choć nasza mleczna droga na początku nie była usłana różami.
Pierwsze przystawienie do piersi
Moje pierwsze karmienie piersią odbyło się oczywiście w szpitalu, zaraz po porodzie, na Sali poporodowej, gdzie leżałyśmy z Gabrysią przez dwie godziny w kontakcie skóra do skóry. Załapała od razu i zaczęła ssać! O matko, jakie to było cudowne uczucie, choć zupełnie nowe. I tak sobie ssała przez te dwie godziny, trochę przysypiając, ale ciągle mając sutka w buzi. Wydawało mi się, że to oznacza, że załapała, mam z głowy, od teraz moje dziecko będzie ciągle karmione piersią. No ale przyszły kolejne karmienia i one już nie były takie łatwe, nagle nie mogłam znaleźć dobrej pozycji do karmienia, co więcej, zaczęły mnie boleć sutki. I to jak! W szpitalu było jeszcze ok, najgorsze zaczęło się dopiero po powrocie.
Ból i zniechęcenie, czyli pytanie, czy karmić piersią
Po powrocie ze szpitala ból w sutkach zaczął się nasilać. Do tego stopnia, że za każdym razem, gdy przystawiałam Gabrysię do karmienia, płakałam z bólu. Przechodził po chwili, ale ten pierwszy moment był straszny. Do tego za chwilę doszedł pierwszy nawał pokarmu. Pamiętam, jak weszłam pod prysznic i musiałam trzymać piersi, bo były tak ogromne, że jakbym je puściła, to chyba bym musiała od razu paść na kolana. Daniel ratował mnie, jadąc do apteki po laktator, dzięki któremu mogłam trochę odciągnąć mleka, bo zanim tego nie zrobiłam, Gabrysia kompletnie nie potrafiła się przystawić. Wszystko było tak obrzęknięte, a ona nie miała siły, aby dobrze zacząć ssać, więc ona nie jadła, ja płakałam z bólu, a piersi rosły. To trwało jeden dzień, bo szybko zareagowaliśmy. Po odciągnięciu mleka – Gabi przystawiła się normalnie i zjadła. Ból jednak pozostał. Nawał mleka się szybko skończył.
Pomoc położnej środowiskowej i laktacyjnej
Na to wszystko pojawiła się położna środowiskowa. Za pierwszym razem pokazała mi, jak przystawiać Gabrysię, żeby nie bolało. I podczas jej wizyty wydawało mi się, że załapałam i nawet mniej boli. Przystąpienie do karmienia bez niej pokazało, że nadal nie jestem w stanie tego dobrze zrobić. Byłam na siebie wściekła, miałam żal, że nie potrafię tego zrobić tak, żeby było komfortowo i mnie i mojemu dziecku. Zresztą, dopóki chodziło tylko o mój komfort, to postanowiłam przeczekać, w końcu sutki się przyzwyczają, przecież karmienie piersią ostatecznie nie może boleć (błagam, matki, nie róbcie tego sobie, Wasz komfort jest tak samo ważny, jak Waszego dziecka). Gdy jednak położna pojawiła się po raz drugi i okazało się, że Gabrysia w ogóle nie przybrała na wadze, musiałam zacząć działać! Tak właśnie z polecenia położnej środowiskowej w moim domu pojawiła się położna laktacyjna. O matko, ile ona mi wiedzy sprzedała, to na pewno na osobny artykuł. Na jej rekomendację podcięliśmy wędzidełko Gabrysi (to też jeszcze opiszę) i powoli sytuacja zaczęła się stabilizować. Gabrysia zaczęła jeść, a nie tylko ssać, a mnie z każdym dniem bolało mniej i karmienie piersią znowu stawało się przyjemnością.
Dzień, noc, kiedy sobie życzy karmię dziecko piersią
I tak przez pierwsze pół roku zdecydowałam się przy Gabrysi na wyłączne karmienie piersią. Jeżeli musiałam gdzieś wyjść, wtedy odciągałam mleko i dostawała je z butelki, tak aby była karmiona tylko mlekiem matki, ponieważ chciałam, żeby było to karmienie naturalne. Na szczęście nie musiałam się wspomagać mlekiem modyfikowanym. Jadła na żądanie, także na początku wiele godzin spędziła przy piersi, zarówno w dzień, jak i w nocy. Po pół roku zaczęło się rozszerzanie diety, a nasze karmienie piersią powoli stawało się rzadsze. Gdy skończyła rok, pierś była potrzebna tylko wieczorami, nocą i rano. Cały dzień było już normalne jedzenie. Później udało nam się zrezygnować z porannego karmienia, więc zostało tylko wieczorne zasypianie i noc. Żyłam nadzieją, że Gabrysia w którymś momencie sama da znać, że już nie potrzebuje karmienia piersią. W międzyczasie postanowiliśmy mieć drugie dziecko, więc liczyłam, że sytuacja sama się rozwiąże. Oczywiście, nic bardziej mylnego.
Ciąża i nagłe zakończenie karmienia
Po skończeniu roku powoli zaczęłam czytać o odstawianiu od piersi. Nadzieja nie zmniejszyła mojej potrzeby poznania delikatnych sposobów karmienia piersią.. Zdecydowałam, że karmienie piersią tandemu nie jest dla mnie. Miałyśmy ograniczony czas, więc musiałam znaleźć delikatny sposób by skutecznie i zgodnie z planem karmić moje dzieci. Jak bardzo ograniczony to okazało się, dopiero gdy poszłam pierwszy raz z drugą ciążą do ginekologa. Po pokazaniu dwóch kresek na teście oczywiście natychmiast umówiłam się od razu. Wtedy okazało się, że muszę od razu zacząć przyjmować leki. Tym samym moje ostatnie karmienie piersią wydarzyło się dzień wcześniej i nawet o tym nie wiedziałam. Wróciłam do domu pełna obaw. Nie chciałam, żeby Gabrysia w wieku 15 miesięcy przyzwyczajała się do mleka modyfikowanego, ale wiedziałam, że potrzebuję mleka przed i w trakcie spania. Daliśmy jej z Danielem mleko owsiane. Tzn. Daniel jej podał, bo mnie przy tym być nie mogło – nie dałabym rady, gdyby zaczęła płakać i pokazywała, że chce pierś. Przez pierwszych kilka dni płakała za mamą, ale potem wiedziała, że tata daje jej butelkę z mlekiem. Noc była bezproblemowa.W nocy też nie było problemu. Musiałyśmy mocno nadrabiać naszą bliskość w ciągu dnia, żeby i jej i mnie nie brakowało jej aż tak wieczorem.
Dlaczego zależało mi, żeby dzieci były karmione piersią?
Standardowo, jak większość kobiet w pierwszej ciąży, naczytałam się różnych poradników, portali i artykułów odnośnie ciąży i noworodka. Wybrałam kilka miejsc z rzetelną wiedzą, w tym portal Hafiji, autorytetem w karmieniu piersią. Postanowiłam kierować się naturą i postaram się o karmienie mlekiem matki. Marzyło mi się wyłączne karmienie piersią – najlepsze dla mojego dziecka. Nie oceniam innych matek, ale byłam mocno zdeterminowana choć pierwsze tygodnie nie były łatwe.
A jak wyglądała Wasza mleczna droga? Zdecydowałyście się na karmienie piersią czy jednak z butelki mlekiem modyfikowanym? Napiszcie swoją historię! Pamiętajmy, że każda z nas jest najlepszą matką dla swojego dziecka. Dajmy mu to, co potrafimy najlepiej, bez względu na sposób karmienia.
Przy współpracy z https://www.lovetodream.pl/
1 Komentarz